poniedziałek, 3 grudnia 2012

Prolog cz.1 "Strachy"



Trzaskają drzwi. Jestem w innej komnacie, ale słyszę, jak rzucasz bluzgami przez zaciśnięte zęby. Słyszę, a może to tylko projekcja w mojej głowie, przecież to nie pierwszy raz... Nie po raz pierwszy rozbijasz mnie na kawałki i nie po raz ostatni kulę się na podłodze, zastanawiając się, gdzie się kończę, a gdzie zaczynam. Jeszcze długo nie będę mogła się uspokoić, ale ty o to nie dbasz. Nigdy nie wzruszały cię moje łzy, płacz, mój pełen zapowietrzeń szloch, który stawał się coraz bardziej rozpaczliwy. Wpychałeś mnie w te konwulsje i co cię to obchodziło, czy zdołam je w końcu opanować. A ja coraz bardziej się bałam, że pewnego dnia to mi się nie uda, że to zajdzie za daleko, a pewne części mojej głowy zamkną się i już więcej się nie otworzą. Że następnym razem się nie pozbieram.
     Przyciskam rozdygotane dłonie do skroni, drzwi wciąż trzaskają. Szukasz mnie.  Zamykam oczy, pragnąc tylko tego, żeby nastała cisza.
Przygryzam policzki i czuję, że popadam w obłęd. Byłam tylko dzieckiem i odchodziłam od zmysłów ze strachu. Na chwilę otwierał się przede mną lepszy świat, w którym nie bałam się gasić świec w środku nocy i wracać po omacku do łóżka, moje nerwy były ukojone, serce nie kołatało, w piecu zawsze się paliło i nie marzły mi dłonie, a bezsilność nie zagniatała ich w pięści. Biorę głęboki wdech, zaciskam mocno powieki, ale to nie pomaga mi się ukryć przed tobą. Drzwi uderzają o ścianę,  stajesz w progu, blada, wykrzywiona wściekłością twarz tężeje w wyrazie pogardy.
     Musisz mnie w końcu złamać. Muszę być taka jak ty, żeby pragnąć tego co ty.
     - Tutaj jesteś... - syczysz, stojąc nieruchomo jak posąg, a twoje usta wykrzywiają się w grymasie obrzydzenia. - Nie doprowadzaj tatusia do ostateczności....Bądź grzeczna.
     Zaciskasz na moim ramieniu długie zimne palce i prowadzisz przed sobą, jak szmacianą kukiełkę. Nie mogę się wyrwać, chociaż próbuję, jesteś o wiele większy i silniejszy. Ale zanim opuścimy to piętro musimy przejść obok komnaty matki, która zawsze jest otwarta. Krzyczę, kiedy ją mijamy, dostrzegam smukłą, piękną elfkę, stojącą przy oknie. Udaje mi się oswobodzić, podbiegam do niej, rozpaczliwie wszczepiając się w fałdy jej wytwornej sukni. Kładzie rękę na moich włosach, ale to jedyna reakcja, jakiej doczekałam. Z desperacją ciągnę ją za rękaw.
     - Mamo!!! Mamusiu, ratuj mnie!!!
     Uśmiecha się delikatnie, całuje mnie w czoło, ale jej błędny wzrok prześlizguje się po mnie, jakby wcale mnie nie dostrzegała.
Odciągają mnie od niej jego ręce, podnoszą i zarzucają sobie na ramię. Wiem, że on jej to robi, przez niego jest taka, inaczej mama na pewno by mnie obroniła... Teraz mogę już tylko wrzeszczeć wniebogłosy, chociaż wiem, że w niczym mi to nie pomoże. Zanosząc się znowu płaczem, wymachuję nóżkami, ale to nie robi na tobie wrażenia. Zbiegasz po schodach, schodzimy do piwnic, po chwili, czuję na mokrej twarzy podmuch chłodnego wiatru. Świeże powietrze nie poprawiło mi humoru, ale poczułam się nieco lżej. Na chwilę…
Zestawiasz mnie niedelikatnie na ziemię i jakiś czas nie zwracasz na mnie uwagi, przygotowując kolejną próbę. Obserwuję cię spod opuchniętych, zapłakanych powiek, pociągając żałośnie noskiem. Mogę tylko czekać.
- Podpal to.
Krzywię się tylko i kręcę głową.
- Powiedziałem: podpal to.
- Nie chcę.
Odwracam się od ciebie, patrzę na zamek i próbuję udawać, że nic się nie dzieje. Ciągle jeszcze szczypią mnie oczy. Nagle słyszę za plecami skomlenie. Kiedy się odwracam, trzymasz w rękach małego wilczka, a u twoich stóp stoi klatka, w której zamknięte są jeszcze trzy szczeniaki.
- Słuchaj mnie, smarkulo, albo zwierzątko będzie bardzo cierpiało.
Nie grymaszę więcej. Pozwalam, żeby moje ręce zapłonęły. Stos drzewa przede mną zaczyna dymić, po chwili staje w płomieniach.
- Dobrze, a teraz to ugaś.
Ruszyłam, żeby kopniakami rozrzucić drwa, ale powstrzymałeś mnie.
- Wiesz, jak masz to zrobić.
Popatrzyłam na ciebie błagalnie, ale co to mogło zmienić. Szczenię zaskomlało z bólu. Dawałam z siebie wszystko, naprawdę, starałam się jak mogłam, ale wilczek wył coraz przeraźliwiej, ja coraz głośniej płakałam, a ogień wciąż skwierczał. 
Do dzisiaj, kiedy płonie ognisko, zamiast trzasku gałęzi słyszę chrzęst łamanych kości.

10 komentarzy:

  1. Nie bardzo wiem, jak mam skomentować ten wpis. Właściwie nie jestem nawet pewna o czym czytałam. Nie, nie znaczy to oczywiście, że mi się nie podobało. Podoba mi się narracja! Kocham taką narrację! Swojego czasu sama miałam w zwyczaju ją stosować, jednak doszłam do wniosku, że jest mniej... praktyczna (; Trzeba mieć dużą wprawę, żeby później się nie pogubić.
    Obraz jaki przedstawiasz jest dość brutalny, ale (chyba) na szczęście mało obrazowy.
    Nie wiem czy później będziesz pisać tak samo (bo z tego co wywnioskowałam, jest to pewnego rodzaju retrospekcja, tak?) W każdym razie nie mam pojęcia co siedzi Ci w głowie i co chcesz przedstawisz. Widzę jedynie małą, wystraszoną dziewczynkę. Nie wiem kim jest, nie wiem gdzie się znajduje. Nie wiem co chce osiągnąć jej ojciec, ani dlaczego jej matka jest antypatyczna. Mówiąc dosadnie, nic nie wiem. Mam nadzieję, że wyjaśnisz (;
    Styl masz ładny, słownictwo też bogate. No i duży plus za narrację...
    P.S Te zabezpieczenia obrazkowe są naprawdę irytujące (;

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuups, no widzisz, ja nawet nie wiedzialam, ze mam włączone jakies shitowe zabezpieczenia, wylacze, jak tylko bede na kompie.

    Tak, retrospekcja, tak, niejasno, ale tak musi byc, podpowiada glos w mojej głowie :p jeszcze jeden post chyba bedzie taki, hm, cięższy i zaczerpnięty z wspomnien, dalej przewiduje troszku inkszy styl, ale w sumie co wyjdzie, nie mam pojęcia ^^ nie wiem też czy pewne rzeczy dłuższy czas niepozostana nie wyjaśnione. ..

    B sie cieszę, ze przeczytałas. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem wiem, domysły wszędzie, ale nie powiem, nie :D ciesze sie jak głupia, że wreszcie moge to przeczytać :D jestem tak zachwycona, że nawet nie wiem, co napisać :D po prostu dawaj więcej:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za komentarz. Bardzo mnie ucieszyło, że spodobał Ci się mój blog :) Twój również zapowiada się interesująco, na pewno będę zaglądać.
    [dusza-ognia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Tajemnica kusi, może dlatego cały czas czuję, że mam ściśnięty żołądek. Sama też zaczynam, ale... Ale nawet w przypływie największej weny chyba nie potrafiłabym nikogo tak zaintrygować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejjjjj, bardzo mi, bardzo mi dumnie, jeśli udało się Ciebie zaciekawić. Bardzo mnie cieszy...
      :)

      Jak trafić do Ciebie? Mój żołądek też poszukuje wrazen ;)

      Usuń
    2. pleasedontbreathe.blogspot.com
      Zapraszam serdecznie. Widzę drugi rozdział! Już tam pędzę!

      Usuń
  6. Bardzo dziękuję za komentarz na moim blogu. ;)

    Z zaciekawieniem weszłam na Twojego i pierwsze, co mnie powitało to zniewalający szablon. Patrząc na obrazki dochodzę do wniosku, że będzie to opowiadanie o upadłych aniołach/aniołach? Jeśli tak, to bardzo się cieszę ! Nigdy nie natrafiłam na dobrego bloga w tej lub podbnej tematyce tematyce, a po pierwszych 2 wpisach u Ciebie odnoszę takie wrażenie.
    Że będzie dobry. :)

    Możesz mnie informować o nowościach?
    Pozdrawiam,
    Memory ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Musze powiedzieć, że tym króciutkim prologiem niesamowicie mnie zaciekawiłaś, jestem pewna, że jeszcze tu zajrzę, czekam z niecierpliwością na drugą część prologu, sposób w jaki piszesz naprawdę jest przyjemny w czytaniu, jedyne co mogę zasugerować, to żebyś zwiększyła szerokość karty z tekstem bloga, bo ucina lewą stronę i nie widać co tam est napisane (;

    przy okazji zapraszam an drugi rozdział u mnie (;
    www.lastyearwithlou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Rany, jak przeczytałam tę końcówkę... Rany. Wyobraziłam sobie, że ktoś tak mojego psiaka traktuje. Jejku, nie wiem kim jest ten człowiek, ha, to nie jest człowiek! Ludzie nie zachowują się w taki sposób. nie krzywdzą zwierząt! Rozumiem krzywdzenie innego człowieka (no, z dystansem), ale nie zwierzęta. one nie mogą się przecież same obronić. Jeszcze jakby były dorosłe... Ale to był wilczek. Mały wilczek. Nie wiem, kim jest ten ktoś, ale od razu mogę uznać, że go po prostu nienawidzę. Nienawidzę go.

    OdpowiedzUsuń